Dziś będziemy zakładać wiszące ogrody w szkle... Zapraszam ;)
Dziś szybki wpis o miniaturowych, wiszących ogródkach w żarówkach.
Co by trochę odetchnąć po tutorialowym wpisie, dziś taki szybki wpis i zupełnie nie szyciowy. Swego czasu Pan Goozikowy miał w pokoju własną dżunglę, potem pokój zupełnie opustoszał z wszelkich kwiatów (pewien, mało istotny, związek z tym stanem rzeczy miało pojawienie się kolejnego kota w domu ;) ) Pan Guuzikowy przyzwyczaił się do tego stanu tak że jak kot dorósł i spoważniał to kwiaty już nie powróciły, po jakimś czasie pojawił się tylko jeden "ogród" w dużym szklanym słoju; prezent gwiazdkowy od siostry w postaci warsztatów z zakładania ogrodów w szkle w "Zielonym Słoiku". No ale przyszedł taki moment ze trochę tej zieleni zaczęło Goozikowemu w pokoju brakować, a że miał całe pudełko wybebeszonych żarówek czekających na pomysł co dalej z nimi zrobić, to trzy z nich przeznaczył na mini ogródeczki. Ogródeczki są bardzo proste: trochę kompostowej ziemi na dnie, kilka małych kamyczków i mech. Żeby ograniczyć parowanie, w otworach żarówek Pan Goozikowy umieścił szklane kulki. Żarówki wiszą na zrobionych z drutu haczykach, dzięki otworom zrobionym w aluminiowym gwincie żarówki (można je zrobić gwoździem albo jakimś szpikulcem) Żarówki z haczykami zawieszone są na sznurkach w oknie. Pamiętać należy jedynie żeby nie było to bezpośrednio nasłonecznione okno, bo padające bezpośrednio promienie słoneczne po przypalają nam rośliny w żarówkach (to samo dotyczy ogrodów w słojach) A jak wybebeszyć żarówkę? Zacytuję swój własny komentarz jaki umieściłem w odpowiedzi na to pytanie mojej przyjaciółki... mam nadzieję że ktoś to zrozumie i będzie w stanie zastosować ;) :
"To
nie jest takie trudne, najpierw podważasz np scyzorykiem metalowy
dynksik na tej czarnej końcówce, jak to zdejmiesz to w tym czarnym jest
dziurka, więc jakimś szpikulcem wydłubujesz to (to czarne to jakaś
żywica więc w miarę łatwo) a potem np kluczem imbusowym takim grubszym
musisz wepchnąć to szklane z żarnikiem do środka a potem wysypać tudzież
wyciągnąć pęsetą. No i dobrze robić to w rękawicach co by w trybie
natychmiastowym ostrego dyżuru nie trza było odwiedzać"
To zdjęcie zostało zrobione chwile przed napisaniem posta, czyli ok 1.5 roku po założeniu ogródka; jak widać mchy żyją ale też i nie rozrosły się zbytnio.
Komentarze
Prześlij komentarz