Budzimy sie do szycia, czyli o niewielkima ale nowym uszytku.

 Dziś o nowym, jeszcze ciepłym, uszatku: mini patchwork - aplikacja z surowym brzegiem... i nieudolnym pikowaniem ;) 

Wygląda na to że blog zaczyna przynosić efekty: zasięgi kiepskie, widoczność w google zerowa... ale głównym celem, wspomnianym w pierwszym poście, miało być zmotywowanie Pana Goozikowego do działania. No więc Pan Goozikowy zadziałał i uszył. A uszył niewielki, prosty patchwork, szyty metodą aplikacji z surowym brzegiem i z średnio udanym pikowaniem. No i pikowaniem amatorskim bo stopką uniwersalną i z włączonym transportem. Ale Pan Guzikowy obiecuje (nie pierwszy już raz, nawet na tym blogu ;) )że w końcu zainwestuje w stopkę do pikowania i odważy się spróbować pikowania z wolnej ręki z wyłączonym transportem. 

  Ale wróćmy do nowego patchworku. Jak już wspomniane, jest malutki, 24x19 cm, jest to aplikacja z surowym brzegiem (bo najszybsza i najprostsza w szyciu ;) ) uszyta z resztek tkanin bawełnianych, (wierzch ) spód: kawałek bawełnianej tkaniny pościelowej, wypełnione ociepliną - włókniną poliestrową: do takiego obrazka lepsze było by mniej puchate, bawełniane wypełnienie, ale tu też dopiero Pan Goozikowy musi zainwestować, brzegi patchworku wykończone gęstym zygzakiem.

 Patchwork przedstawia miasteczko o poranku, z wschodzącym za nim słońcem, obłoczkiem zabarwionym przez słońce na różowo-pomarańczowo, w oknach zaczynają zapalać się światła. Kolory dobrałem tak żeby wyglądały jak przygaszone, "ochłodzone" porannym światłem. 

To by było wszystko o nowym patchworku, jak widać nic wielkiego, nic skomplikowanego, mistrzostwo świata to nie jest, w trakcie szycia kilka małych wpadek było, z pikowania pan guzikowy średnio zadowolony, ale z samego szycia i uszycia czegoś jak najbardziej, obrazek już dumnie zawisł w pracowni i będzie służył za motywator, no bo miasteczko budzi się do szycia, wróć -  życia, to może Goozikowy też w końcu się obudzi ;)